dobas - 07-04-07 00:32 kondensacja pary wodnej w Exxx
Cześć. W którymś postów, ale nie mogę już znaleźć w którym. Ktoś (Chyba Radek zwany dalej Radio Erewan) napisał, że dla aparatów Exxx kondensacja pary wodnej na elektronice może być zabójcza.
I mam tylko takie pytanko małe krótkie.
To przypuszczenia - znajomość przyczyn awarii wad konstrukcyjnych itp itd ?
Pytam, czy jest to jakaś rzecz na którą warto zwrócić uwagę wchodząc z zimnego do ciepłego i z ciepłego do zimnego, bo (coś tam jest na rzeczy i się może popsuć sprzęt) Czy zlać to po prostu i traktować wytpowiedź jako nie byłą.
Reasumując to coś poważnego i jakiegoż korpusa dotyczy ?
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę
dobas
RadioErewan - 07-04-07 00:45
Cytat:
Wilgotność powietrza - zawartość pary wodnej w powietrzu.
Maksymalna wilgotność, czyli maksymalna ilość pary wodnej w określonej ilości powietrza silnie zależy od temperatury powietrza. Im wyższa temperatura powietrza, tym więcej pary wodnej może się w nim znajdować.
Przekroczenie maksymalnej wilgotności (np. w wyniku obniżenia temperatury powietrza) powoduje skraplanie się pary wodnej. Dlatego właśnie powstaje wieczorna (nocna) rosa. Nagrzane w dzień powietrze może zawierać w sobie dużo pary wodnej, gdy przychodzi noc, powietrze ochładza się i spada przez to maksymalna ilość pary wodnej, która może być w nim zawarta. Nadmiar pary wodnej skrapla się, tworząc na powierzchni ziemi kropelki rosy (zobacz: punkt rosy).
Jak wchodzisz z zimnym aparatem do ciepłego pomieszczenia, pary wodnej w powietrzu jest kilka/kilkanaście razy więcej. Aparat jest zimny, powietrze ochładza się w jego sąsiedztwie i skrapla się woda (patrz Punkt rosy). Woda na elektronice to dizaster, przyspiesza bardzo utlenianie się metali, wydzielają się w elektrolizie sole - elektronik Ci to lepiej wytłumaczy. Odporne na to są tylko urządzenia hermetyczne (i to w wypadku zachowania ich hermetyczności), a więc E1. Czy to szkodliwe? W dżungli, gdzie pary wodnej jest pod sufit 5d wysiadał naszemu rodakowi dosyć często. Nigdy nie wysiadł na amen, ale to takie jego szczęście (był na forum link z DPR do opisu przygód kilku Canonów w dżungli). Rozwiązanie na nasze warunki klimatyczne? Nosić zimą ze sobą woreczek foliowy i w nim ogrzewać aparat po przejściu ze środowiska zimnego do ciepłego. Zimne powietrze jest suche (ma mniejsza pojemność dla pary wodnej). Podczas ogrzewania tego suchego powietrza powstaje mniej rosy, a pojemność na parę wodną powietrza rośnie. Wystarczy kilkanaście minut w woreczku i cieple. Nie należy zimnego przedmiotu ogrzewać na siłę, np. na kaloryferze! I to koniec króciutkiego podsumowania.
Wiejo - 07-04-07 12:36
po przyjściu do domu wyciągam akumulator i karte, odpinam obiektyw i pozostawiam na ok. 1 godz. Generalnie, zawsze jeżeli aparat jest zawilgocony nie włączam gdyż wtedy na pewno elektronika może ucierpieć. Jak pamietam temp. przechowywania E 300 zawierała się w granicach -20 st.C do + 60 st.C a wilgotność ok. 80%. Jak kupowałem to inne firmy podawały gorsze parametry przechowywania więc wybrałem co wybrałem. Poza tym aparat wiele godzin pracował w temp. ok-20 st. C, we mgle i przy zamieciach i nic się nie działo ale postepowałem po przyjściu jak na wstępie. pozdrawiam.
Jeronimo - 07-04-07 12:40
Po przyjsciu do domu nie patrzac na roznice temperatur otwierasz na chwile wszystkie "dziury" w aparacie (otwierasz slot na karte i baterie) i pozniej nie dotykasz aparatu. Rozumiem ze taka czynnosc robisz po jakims deszczu (czy innej wilgoci) no ale chyba w zimie tak samo nie postepujesz?
dobas - 07-04-07 15:23
Dzięki za odpowiedź.
Pytam głównie bo często wchodzę z zimnego do Ciepłych schronisk. Tak, że temat kokndensacji znam, jednak zaniepokoiło mnie jak napisałeś że to Modrdercze.
BTW ciekawe czy syfraczki są bardziej delikatne pod tym względem niż na przykład nafaszerowanie elektroniką analogi np F100.
I również swoją drogą. Ciekawe czemu nie można tej nieszczęsnej elektroniki zalać na stałe jakimś plastikiem, zywicą czy czymś takim, coby aparat nie bał się wody zanadto.
No nic, może się grzeje a może coś. Nie wiem bo się na tym nie znam - tak se podywagowałem chwilkę
Pozdrawiam
YxasoR - 07-04-07 17:09
Więc E-500(nieuszczelniany) nawalił w dżungli i jak się okazało skorodował w środku!
Wiejo - 07-04-07 18:14
Jeronimo, szczególnie w zimie jest to pierwsza czynność po wejściu do domu. Cały aparat do domowej temp. po przyjściu z mrozu dochodziłby ok. 2 godz. Mam też na mysli całe wnętrze aparatu. Po wyjęciu accu i karty oraz ściągnięciu obiektywu cały proces trwa ok. 40 min. i elektronika nie jest narażona na przepięcia spowodowane wilgocią a soczewki obiektywu ze stykami "wygodniej oddychają" i przez krótszy czas są zawilgocone. Do takiego postępowania zmusiło mnie doświadczenie jak się dysponowało jednym aparatem i trzeba było robic foty na mrozie i po wejściu do ogrzanych pomieszczeń. Pozdrawiam.
Jeronimo - 07-04-07 18:19 zima - siatka vs plecak
no tak... ale czy podczas sciagania obiektywu i otwierania innych "dziur" to wlasnie nie wpuszczamy za duzo cieplej temperatury i nie narażamy sprzetu jeszcze bardziej? (niz trzymanie go od wejscia hermetycznie zamknietego np. w siatce)
BTW. a jak do tych przyslowiowych siatek ma sie plecak fotograficzny. Ja zalozylem (ale moge sie mylic) ze taki plecak (w moim przypadku Lowerpro) jest bardzo dobrze uszczelniony i zostawienie aparatu w nim jest najlepszym rozwiazaniem (z tym ze o wiele bardziej wydluza sie czas aklimatyzacji).
Warmik - 15-11-07 22:08
jako, że zima puka w okno poszukałem taki oto temat post Jeronimo nie doczekał się odpowiedzi więc zapytam jeszcze raz czy plecak (posiadam Lowerpro Slingshot) będzie wystarczającą ochroną na aparat? a jeżeli chodzi o folie to wystarczy zwykła foliowa siatka ze sklepu czy musi to być coś bardziej hermetycznego?
pzdr
daghda - 15-11-07 22:17
Mnie sprzedawca uczulił kiedyś, że jeżeli "nie pali się", to mam nie wyciągać aparatu z torby/plecaka przez conajmniej godzinę. Nie ma raczej znaczenia, jaki to jest plecak (chyba...) ale fakt, że sprzęt musi się przyzwyczaić do temperatury i poleżeć w zamkniętej torbie/plecaku.
Tak jak z człowiekiem - gorąco jak cholera, wskakujemy do basenu i hipotermia murowana... :razz: :razz: :razz:
dobas - 15-11-07 22:25
dwie foliowe relamówki załatwiają sprawę działa i jest OK
pozdrawiam
dobas
KaarooL - 15-11-07 22:36
PRZESADZACIE z tym odpinaniem obiektywu, workami itp. wystarczy nie wyciągać sprzętu przez godzinę - dwie z torby/plecaka żeby miał szansę ogrzać się powolutku. potrzebny czas zależy od temperatury w jakiej aparat był używany.
p.s. po mojemu E-1/E-3 nie są "hermetyczne" a tylko porządnie uszczelnione. a tak poza tym, to co z bagnetem?
Oleryk - 15-11-07 22:44
Zawsze zimą po powrocie do domu kładłem sprzęt z torbą (jaka by w danym momencie nie była) na połce na kilka godzin i nigdy nie bawilem się w pakowanie do hermetycznych workow, Sprzęt, odpukać, nigdy nie zawiódł. Olympusa mam od niedawna, piszę raczej o doświadczeniach ze sprzętem innych marek.
dobas - 15-11-07 22:48
Karool
minus 15 idziesz na nartach aparat masz na szyi. albo i w torbie.
Wchodzisz do schroniska tam napalone w kominu jakieś plus 20
w analogu się robi pełno wody, a że manualny to mu nie szkodzi ale cyfer...chyba wollę włożyć w reklamówki :)
Obiektywy wymieniam - do tego złużą
tylko nie wiem czy odpowiedź serwisu po jakimś zwarciu nie była by że się zamoczył a nie jest na to odporny więc przepraszamy
pozdrawiam
dobas
chomsky - 15-11-07 22:50
Cytat:
Jeronimo, szczególnie w zimie jest to pierwsza czynność po wejściu do domu. Cały aparat do domowej temp. po przyjściu z mrozu dochodziłby ok. 2 godz. Mam też na mysli całe wnętrze aparatu. Po wyjęciu accu i karty oraz ściągnięciu obiektywu cały proces trwa ok. 40 min. i elektronika nie jest narażona na przepięcia spowodowane wilgocią a soczewki obiektywu ze stykami "wygodniej oddychają" i przez krótszy czas są zawilgocone. Do takiego postępowania zmusiło mnie doświadczenie jak się dysponowało jednym aparatem i trzeba było robic foty na mrozie i po wejściu do ogrzanych pomieszczeń. Pozdrawiam.
No to fatalnie robisz kolego, nie polecaj tego innym, bo Ci sie tylko tak zdaje, zes to madrze wymyslil. Aparat sie zostawia w torbie dobrze zamkniety na dwie godziny to by sam doszedl do temperatury wnetrza. Koniec. Kropka. Czesc.Ch.
KaarooL - 15-11-07 22:57
chomsky dobrze gada. z Dziadkiem wiele razy szlajałem się po nocy na długich ekspozycjach i ten sposób daje radę.
odpinanie obiektywu, wyciąganie karty i aku to niebezpieczne/dziwne zabawy - już lepiej z tymi workami dobasa...
chomsky: najlepsza jazda jest jak się foci ślub zimą - wtedy E-1 daje więcej luzu...
Jeronimo - 16-11-07 09:15 az sie zamotałem czytajac ten cytat w ktorym jest moj nick :P
tak czy owak ja wchodzac do domu pozostawiam aparat na pare godzin w plecaku fotograficznym!
P.S. jak bylem na paru (zimowych) zlotach fotograficznych zawsze sie zastanawialem jaki ludzie maja luzik - ludzie szli na piwo nastepnie wychodzili na mroz focic i tak pare razy (w pubie bylo mega goraco...) niech zyje skraplanie i poszanowanie do sprzetu :D P.S2. ponownie przypominam temat -> http://forum.olympusclub.pl/topics28...czu-vt7554.htm
dzemski - 16-11-07 09:44
aparat noszę w torbie fotograficznej o grubych ściankach, torba ta umieszczana jest zawsze w wodoodpornym plecaku. Nigdy nie wyjmuję aparatu po przyjściu do domu przez jakieś 2 godziny. Po tym czasie jestem pewien, że doszedł do takiej temperatury, że para wodna nie będzie sie wytwarzała.. Poza tym, zimą lubię focić zorką, a to analog i para wodna mu nie szkodzi :)
kisi - 16-11-07 10:11
Tak jak wszyscy prawicie. Aparat jest jak buty nie wolno suszyć gwałtownie. Musi polezec w torabie (plecaku) jakies 1-2 godziny i dopiero wtedy wyjmować.
Mysikrolik - 16-11-07 21:08
Cud miód temat, bo o to samo się miałam pytać. :D Jutro spędzam całą noc na dworze (tak do 6 tej rano) i właśnie się zastanawiałam, jak najlepiej zabezpieczyć później aparat. Rozumiem, że zapakować w torbę i pozostawić w stanie nienaruszonym (akurat się wyśpię ;) ). To dobrze :)
pafcio - 16-11-07 21:14
Jeśli masz duże torebki z zamknięciem strunowym to taki jeden jest idealny.
Mysikrolik - 16-11-07 21:40
Nie, nie mam. Mam nadzieję, że Lowepro wystarczy.
pafcio - 16-11-07 21:47
Lovepro chyba nie chroni przed dostępem wilgoci, a tu chodzi o to, aby uchronić sprzęt przed kondensacją - czyli torebki szczelnie odcinające od wilgoci. Czyli wg. rady Dobasa 2 torby foliowe zawiniete jedna po drugiej.
Piotr Grześ - 16-11-07 21:48
To znaczy jak sądzę, że po przyjściu do domu, natychmiast wkładasz aparat do dwóch sklepowych reklamówek, zawiązujesz, i czekasz? A ile czasu to ma trwać?
cadman - 16-11-07 22:00
Wychodzenie z ciepłego pomieszczenia na zewnątrz, nie powoduje kondensacji wilgoci. Powrót z wyprawy foto w chłodne dni do ciepłego pomieszczenia wywołuje kondensację pary wodnej na wszystkich chłodnych przedmiotach. Wiedzą to dobrze "okularnicy". Normalne zjawisko fizyczne. Wracając z do domu, jeszcze na zewnątrz lub w chłodnym korytarzu pakuję aparat w cienki, a co najważniejsze, szczelny worek (bez otworów), najlepiej cienki i elastyczny (może być nowa, cienka jednorazowa reklamówka). Po włożeniu uszczelniam w prosty sposób poprzez kilkukrotne skręcenie folii na wolnym końcu i zabezpieczam przed rozszczelnieniem przyciskając skręcony koniec ciężarem aparatu w torbie/plecaku. Jeśli chcemy szybciej ogrzać sprzęt, to wnosimy go w tej szczelnej postaci do domu i kładziemy go z dala od silnych źródeł ciepła, aby powoli osiągnął temperaturę pomieszczenia. W plecaku trwa to dłużej, gdyż ścianki plecaka opóźniają ten proces. PS. 1. Jeśli sprzęt ogrzewa się w torebce szczelnej na wierzchu (poza plecakiem), to można temperaturę aparatu ocenić poprzez dotyk dłoni przez cienką folię. 2. Sposób polegający na ułatwianiu wnikania wilgoci do wnętrza poprzez otwieranie wszystkich otworów należałoby opatrzyć dopiskiem: Nigdy tak nie należy robić!
Piotr Grześ - 16-11-07 22:17
Prawdziwe kompendium wiedzy i w bardzo przystępnym języku napisane. Cadman - gratuluję 50-200. Podziwiam i mam ogromną chrapkę nań.
cadman - 16-11-07 22:31
Dziękuję Piotrze/Grzesiu. Cieszę się, że mogę służyć swoimi doświadczeniami i poradami. Zuiko 50-200 jest wart swojej ceny. Nowego bym nie kupił, gdyż cena nowego przekraczała moje możliwości, jak i rozsądne granice inwestowania, wg mnie.
Jeronimo - 16-11-07 23:21
Cytat:
Lovepro chyba nie chroni przed dostępem wilgoci,
jakos nie zauwazylem zeby sprzet w moim plecaku byl kiedykolwiek wilgotny :-)
BTW. kiedys zapakowalem caly plecak w torbe i dopiero wnioslem do cieplego pomieszczenia - proces "stygnięcia" sie znacznie wydłużył....
Mysikrolik - 16-11-07 23:32
Czyli co, bo się pogubiłam w tych radach. Rozumiem, że mam sobie szykować worek foliowy i jak skończę użytkować aparat na zewnątrz, zawinąć w ten worek, włożyć do torby. Po powrocie do domu poczekać, aż się ogrzeje, tak? (Ta woda wtedy zamiast na aparacie, osiądzie na folii, dobrze mój humanistyczny łepek kombinuje?)
Oleryk - 16-11-07 23:35
Dobrze kombinujesz ale to tak jak ze wszystkim innym. Ostrożnośc owszem ale bez przesady. Myślę, że jeśli razem z torba Lowepro polożysz sprzęt na połce i pójdziesz spac to po przebudzeniu wszystko będzie OK. Robię tak od lat i nie narzekam.
grizz - 16-11-07 23:37
NIe przesadzajcie, nie ma co przeginać w żadną strone.
W torbie niech leży i będzie ok...
mnie najbardziej wkurza jak wchodze z zimna do schronisk... a aparat na szyi trzymam ;p
Szkło paruje tak, ża trzeba potem czyścić i czyścicc ;p
Mysikrolik - 16-11-07 23:42
To w zasadzie moja pierwsza zima z mrozami, kiedy mam lustrzankę. ;)
Karol - 16-11-07 23:48
Osobiście jak fotografuje na mrozie przed wejściem do ciepłego pomieszczenia wkładam sprzęt do torby, która miałem ze sobą i pozwalam mu dojść do siebie. Nie ma mowy o ściąganiu obiektywu... Myślę, że warto w torbie foto nosić zawsze takie małe torebeczki/zeszetki napełnione przez Chińczyków jakimiś granulkami czy kuleczkami pochłaniającymi wilgoć. Miałem kilka takich w torbie foto - od nowości ale to można znaleźć nawet w kartonach z butami. Myślę, że taki patent nie zaszkodzi a zawsze może pomóc gdyby z jakiś względów w torbie zrobiło sie wilgotno...
Oleryk - 16-11-07 23:49
Pierwszy raz zawsze dostarcza najwięcej wrazeń ;) Nie martw się, zrób to z głową a nic sie nie stanie.
chomsky - 17-11-07 00:24
Wiele razy zmarzl mi sprzet. Trzymam w Lowepro zamkniety na zamek. Starczy, nic mu sie nie dzieje. Najgorzej gdy wchodzimy z mrozu do zaparowanego wnetrza i z marszu musimy focic. Niech mi kto powie, ze filtra w tedy nie potrzebujeje. :D czesc.ch.
kisi - 17-11-07 11:22
Obojętne czy w takich przypadkach czy tez nie, uważam ze warto trzymac w torbie z aparatem kilka torebeczek pochlaniajacych wilgoc. Te torebki sa np. w dyskach twardych wielkosci 3x3cm. Ot tak niech są. Jeść nie wołają, a zawsze cos pomogą, niekoniecznie przy wchodzeniu z zimnego do cieplego, ale czasem roznie jest. Wystarczą jesienne słoty, wczesna wiosna.